Nie wszędzie da się kupić kosmetyki z dobrym składem i z odpowiadającym nam zapachem. Nie wszyscy traktują mycie tak instrumentalnie 🤷 w dwóch państwach nie kupowałam: Włochy i Grecja. W obu są cudowne kosmetyki, które przetestowałam już w Polsce.

Szkoda czasu na zakupy. Rossmann wszędzie taki sam. A ja przyjechałam zobaczyć i spróbować tego, czego nie mam na codziień za płotem :)

Moje ciało jest wybredne i nie wyobrażam sobie do twarzy użyć pierwszego lepszego szajsu niż typowej pielęgnacji tak samo z włosami. Przelewem z normalnych opakowań do mini buteleczek które używam kilkakrotnie. Nie będę komuś sponsorować nowego żelu do twarzy czy szamponu plus innych badziewi za kupę kasy. Także ekologicznie i ekonomicznie ;)) plus nie muszę się martwić o nagle alergie/ wysypki

Rossmann jest w 5 krajach. To na czym mi zależy przelewam lub kupuje miniaturki, ale podczas ostatniej podróży zdecydowałam, że szkoda mi tachać tyle tej chemii i kupiłam kilka na miejscu po czym zostawiłam w ostatnim lokum. Teraz będę podejmować próby aby tam gdzie mogę, spakować się tylko w bagaż podręczny i brać jak najmniej, zobaczymy jak mi pojdzie;)

Nie po to jadę na wyjazd, żeby robić tam zakupy i się przejmować, czy wszystko czego potrzebuje, znajdę. Dwa, kupowanie i zostawianie, bądź mini wersje jest totalnie nieekonomiczne. Mam opakowania podróżne i do nich przelewam kosmetyki. I też nie każdy produkt mi służy, często tego czego używam w wersjach małych nie ma, a te w hotelach często podrażniają skórę.

Bo na przykład mają problemy skórne albo muszą używać konkretnego kosmetyku do włosów. Ja zwykle kupuje puste buteleczki 100ml i sobie przelewam co muszę wziąć.

Mam wrażliwą skórę i nie chcę ryzykować alergii, chcę wziąć prysznic od razu po podróży. Wolę zaczac urlop od przyjemnych rzeczy, jak jedzenie czy spacer, a nie zakupy i szukanie żelu. Często docieram do miejsca docelowego wieczorem lub w nocy. Serio to jest coś niezrozumiałego? 😅

Bo w rossmanie mogę kupić jedynie waciki i zmywacz do paznokci. Nie każdy używa jakiegokolwiek żelu pod prysznic, mleczka/olejku do demakijażu itp.

Bo nie lubie tracić czasu na zakupy. W nowym miejscu jestem po to żeby jak najwięcej zobaczyć, przeżyć, odpocząć. Tymbardziej teraz gdy mam dwójkę dzieci, w tym jedno wrażliwe na bodźce, nie wyobrażam sobie żebym po przyjedzie miala iść na zakupy . Szybkie rozpakowanie i eksplorowanie! ;) Ale często zabieram już kosmetyki na wykończeniu żeby się tam skończyły

Ogólnie to brzmi dobrze w teorii( w moim wypadku), ale finalnie zawsze kończy się to niepotrzebnymi zawracaniem głowy: - szukaniem drogerii ( kompilacje: godziny otwarcia, nie po drodze) - brak mini produktów - zawyżone ceny Jeśli jedzie się w to samo miejsce na dłuższy czas , to mógłabym jeszcze się skusić, na tą opcję, ale w przypadku bardziej dynamicznej podróży to zdecydowanie odpada, bo nawet hotele mogą zawieść. Jeszcze parę lat temu miałam to samo zdanie, co Ty , ale się przejechałam;)