2024-09-16 12:35
W sobotę przeżyłem najtrudniejsze zlecenie fotograficzne ever. Pół dnia na deszczu i wietrze pstrykając kameralny ślub i wieczorną zabawę. Całość odbywała się na dworze i tarasie małego drewnianego domku. Owinąłem aparaty i lampy folią i taśmą. Padało i wiało, ale szczęśliwie dało radę bez szkód. Dopiero dziś ogarnąłem jaki był zasięg tej wichury i zniszczenia. Masakra, a to ja myślałem że miałem ciężki dzień.