2024-09-07 06:37
Moje rodzinne miasteczko uchodzi za bezpieczne. Wszyscy się tu znają i poza turystami, nie ma zbyt wielu nowych twarzy. Wczoraj w nocy zaliczyłam jednak jeden z największych mindfucków w życiu. Psa przycisnęło na dwójkę, więc złapałam smycz i zabrałam go na spacer. Nagle zza zakrętu wychylił się jakiś facet, który niemal natychmiast się cofnął i… obserwował nas przez kilka minut zza słupa. Gdy przystanęliśmy za krzewami na dole uliczki, zauważyliśmy jak przemyka niczym szpieg… 1/2