(2)Przyjeżdżam, rozpakowuje się, robię krem z pomidorów i makaron z pieczarkami i kurczakiem. W środku smażenia kurczaka wiadomość: „będę wcześniej - za 10 min”. Zajebiście, nie skończyłam gotować, jestem ubrana jak robotnik, niepomalowana i w ogóle żal patrzeć. Cóż makaron idzie w odstawkę, ja biegnę do łazienki i robię się na bóstwo. Dosłownie, lubię ładną bieliznę. Ubieram granatowy, koronkowy komplecik, nawet znalazłam pończochy. Na to zakładam cienki, czarny, lekko za pośladki płaszczyk.

Jest idealnie. Nie trzeba być zbyt dosłownym, dobrze zostawić coś dla wyobraźni. Czuję, że tętno mi przyspieszyło. Działa.

Fajnie się czyta, chociaż brakło mi lekkiego przedłużenia w momencie jak przyjechał.

Woow coś pozytywnego na threads, tego się nie spodziewałem