2024-11-04 11:57
Chronologicznie to nie dam rady, dajcie spokój, mam ADHD, ale curevember i u mnie, a to jest najbardziej listopadowa płyta i najlepsza z wczesnego okresu twórczości (wolę od Pornography). Od linii basu The Holy Hour po linię serca Faith, a po drodze nie 50, ale 50 milionów odcieni szarych subtelności.
No i jest "Funeral Party", tańczyłabym jako widmo w nawiedzonym zamku z innymi duchami. Kiedyś się tam spotkamy ;*