Wiesz że twoje dziecko nie rzuci się nagle na słodycze, bo o nich przeczyta? Tak samo nie zacznie szukać jednorożców, nie wsiądzie na miotle żeby latać albo nie będzie podnosiło budynków myśląc że jest Supermen. No ale do tego trzeba dziecku tłumaczyć co się z NIM czyta. PS. Nie zapomnij zabronić dzieciom czytania Jasia i Małgosi. Tam całą chatka była ze słodyczy i ciastek...

Dwa. Przykład z życia. Póki słodycze chowałam w domu, niczym "zakazany owoc" tym bardziej były szukane, żebrane, podbieranie po cichaczu. Od kiedy stoją na wierzchu... No cóż, powiedzmy że cała miska słodyczy z halloween aktualnie podlega utylizacji, a mój syn zapomniał o tym, że skarpeta mikołajkowa jest upchana słodkim... Nie ciągnie... Nie kusi... Mają na wyciągnięcie ręki... Zero problemów z nadwagą. Zero problemów żywieniowych... A książki z cukierkami w tle też czytaliśmy...